Drodzy Przyjaciele,
po 41 dniach i przepłynięciu 2000 km, wieczorem 24 lipca dotarliśmy do Tajmylyru i w ten sposób osiągnęliśmy główny cel wyprawy: spłynięcie rzeką Oleniok.
Niestety, w ostatnich dniach zmęczenie, choroby, a przede wszystkim wiatr i duże fale zabrały nam wiele czasu. Płynęliśmy czasami tylko 20 – 30 km dziennie. Z Tjumati do Tajmylyru zamiast dwa dni – płynęliśmy aż cztery. Teraz pogoda jest jeszcze gorsza: silny i zimny wiatr, deszcz, a nawet deszcz ze śniegiem, temperatura bliska zera. W domach w Tajmylyrze włączono już ogrzewanie. Wg tubylców, u ujścia Olenioka do Morza Łaptiewów ma być jeszcze gorzej.
Możemy płynąć krótkimi odcinkami, tracąc dużo energii lub czekać przynajmniej tydzień na poprawę pogody. W obu przypadkach stracimy dużo cennego czasu. Jesteśmy już w zupełnie innym klimacie i pośród innej przyrody niż na początku. Czuć, że Arktyka blisko. Rzeka teraz przypomina morze. Nie powinniśmy mieć problemu z dopłynięciem do wyspy Tit-Ary na Lenie, ale jest wielkie ryzyko, że nie zdążymy tam na 12 sierpnia, na ostatni statek z Tiksi. Część z nas musi przecież wrócić do pracy.
W związku z powyższym podjąłem decyzję, żeby zakończyć wyprawę w Tajmylyrze, który według mojego pierwotnego planu, miał być punktem docelowym. Później zmieniliśmy cel na wyspę Tit-Ary, skąd ewakuacja statkiem wydawała się pewniejsza. Nie chcieliśmy także porzucać kajaków. W Tajmylyrze okazało się, że możemy tanio polecieć helikopterem, a zimą, a może wcześniej, przerzucić kajaki do Jakucka.
Ponieważ mamy tylko jedno pozwolenie od FSB (dawnego KGB) i nie możemy się rozdzielać, więc wszyscy razem lecimy do Tiksi.
Dziękuję wszystkim za pomoc i wsparcie.
Kierownik Ekspedycji Oleniok 2019
Brat Damian Wojciechowski TJ
Tajmylyr 25.07.2019
P.S. To jest mój komunikat, w poszczególnych sprawach uczestnicy mogą mieć różne zdania.
Grzegorz Rózik i Adam Grzegorzewski przy kajakach „Oleniok” firmy Aquarius nad brzegiem Olenioka w Tajmylyrze. Zdjęcie wykonano 27.07.2019. Fot. Oleniok Team