WIOSŁO inspiruje ...

... Ty wytyczasz kurs

Relacja ze spływu „Pętla Kajakowa 487 km – Adventure Team”

Niedawno na profilu WIOSŁA na Facebooku publikowaliśmy wpisy dotyczące spływu Pętla Kajakowa 487 km – Adventure Team, w którym uczestniczyły Agata Borowiec i Patrycja Ageena z Leszna. Świat widziany od strony rzeki zachwycił Agatę i Patrycję do tego stopnia, że od dwóch lat spędzają swoje wakacje z wiosłami w rękach. Dwa lata temu Wda, rok temu szlak Krutyni. Tegoroczna wyprawa dwuosobowym kajakiem z całym sprzętem biwakowym, zabranym ze sobą, zaplanowana była na dwa-trzy tygodnie. Zafascynowane opisem Kanału Elbląskiego autorstwa Tomasza Plucińskiego oraz znalezionym później w sieci opisem „pętli toruńskiej” postanowiły, że same także ją przepłyną. Zapraszamy zatem do przeczytania „krótkiej” relacji ze spływu okraszonej pięknymi zdjęciami.

Zimorodek na Drwęcy

Relacja

Największe obawy wzbudzała w nas Wisła. Do tego stopnia, że stwierdziłyśmy, że chyba porywamy się z motyką na słońce. Nasłuchałyśmy i naczytałyśmy się o tym, jak nieprzewidywalna bywa, jak silne wiry potrafią się na niej tworzyć i wysokie fale przy przeciwnym wietrze. I było rzeczywiście dość ciężko – wiał silny przeciwny wiatr, tworząc spore fale. Woda z ogromną siłą zalewała nam kajak i twarze. Ponadto po Wiśle pływa się  zygzakiem, podążając za nurtem i omijając mielizny. Jednak Królowa Rzek sama w sobie rekompensuje te niedogodności – jest piękna, dzika i urokliwa. Bezludne przestrzenie, mnóstwo ptaków: czaple, żurawie, czajki, bieliki, brodźce, kormorany, mewy, rybitwy, nurogęsi, kaczki.

Po 4 dniach na Wiśle prześluzowałyśmy się w Białej Górze na Nogat. Mogłyśmy tam skorzystać z nowo otwartej mariny – całkowicie darmowej, dostępnej dla wszystkich wodniaków. Kolejne dwa dni płynęłyśmy Nogatem i Kanałem Jagiellońskim do Elbląga. Na kanał trzeba było przenieść kajak ze względu na prowadzony remont wrót przeciwpowodziowych. Przenoska była ciężka – brzeg gliniasty i stromy.

Z Elbląga popłynęłyśmy Kanałem Elbląskim w kierunku pochylni, zwiedzając po drodze piękne jezioro Druzno, które jest rezerwatem ornitologicznym. Transport wózkami przez pochylnie dostarcza niezapomnianych wrażeń. Od października, przez co najmniej dwa lata, pochylnie będą nieczynne z powodu remontu. Od XIX w. pracowały nieprzerwanie. Kanał Elbląski poprowadził nas przez bardzo długie jezioro Ruda Woda. Na jego samym początku rozbiłyśmy namiot w miejscu, które okazało się punktem schadzek miejscowej młodzieży. W środku nocy przyjechali samochodami i urządzili sobie zakrapianą dyskotekę. Ta noc nie należała do przespanych.

Kanałem dopłynęłyśmy do Jeziora Drwęckiego i rzeki Drwęcy. Tutaj czekała nas ciężka przenoska przez jaz w Samborowie. Brak tam jakichkolwiek udogodnień dla kajakarzy. Kajak trzeba było przenieść przez wysoki kamienisty nasyp kolejowy, na ruchliwej magistrali. Nie obyło się zatem bez wyładunku i potu.

Początkowo Drwęca jest raczej nudna, płynie przez pastwiska. Dopiero w dolnym biegu zmienia się krajobraz, pojawiają się liczne bystrza, wysokie brzegi, lasy. Można zaobserwować wiele ptaków, zwłaszcza zimorodki, które towarzyszyły nam aż do ujścia do Wisły. Na Drwęcy nie można liczyć na wiele miejsc biwakowych. Brakuje podstawowej infrastruktury turystycznej – wyznaczonych miejsc, gdzie można by przybić do brzegu i rozbić namiot. W Golubiu jest pole namiotowe (nie korzystałyśmy), natomiast w Brodnicy podobno ma powstać w przyszłym roku takie z prawdziwego zdarzenia.

Ostatni dzień spływu – znowu Wisłą – nieoczekiwanie okazał się bardzo przyjemny. Rzeka była spokojna i gładko, bez wysiłku dopłynęłyśmy do Bydgoszczy. Miałyśmy wiele obaw przed rozpoczęciem tej przygody. Nie zawsze było łatwo, jednak wszystko się udało. Pogoda dopisała, zmokłyśmy tylko dwa razy. Noce były raczej chłodne, czasami temperatura spadała poniżej 5 stopni i budziłyśmy się w nocy z zimna. Obawiałyśmy się też dzikich noclegów, a zwłaszcza tego, że nam ktoś ukradnie kajak. Na wszelki wypadek trzymałyśmy gaz pieprzowy pod ręką. Na Wiśle przed Grudziądzem rozbiłyśmy namiot przy sieciach kłusowników. W nocy obudziły nas męskie głosy, przyszli w ciemnościach wyciągać ryby, a my modliłyśmy się, żeby nas nie zauważyli.

Na dzień dzisiejszy spływ nasz możemy nazwać PRZYGODĄ ŻYCIA, a co będzie dalej – czas pokaże…

Więcej nie pamiętam. To podsumowanie niby miało być krótkie – ha, ha, ha.

Ciekawostki

  • Z powodu braku campingów na trasie prysznic brałyśmy tylko 4 razy (Biała Góra, Elbląg, Nowe Miasto Lubawskie, Toruń). Prócz tego myłyśmy się w rzekach i jeziorach, a jak nie było możliwości, posiłkowałyśmy się mokrymi chusteczkami dla niemowląt (zużyłyśmy ich 3 wielkie paczki).
  • Cały stos rzeczy, które wzięłyśmy ze sobą (zastanawialiście się jak mieścimy je w kajaku), przydał się w każdym kawałeczku! Na ten stos składały się: namiot, 2 śpiwory, 2 materace dmuchane i poduszka (dla mnie), pompka, wózek do transportu kajaka, pompka do kółek wózka, kuchenka gazowa  wraz z dodatkowymi kartuszami, grzałka na prąd, menażka, sztućce, 2 kubki termiczne, termos, kurtki przeciwdeszczowe, softshelle, ciepłe bluzy, ciuchy i bielizna na cały spływ, buty na zmianę, sandały, 2 pary skarpet neoprenowych, 2 ręczniki szybkoschnące, 2 kosmetyczki, apteczka, latarki, saperka z siekierką, scyzoryki, zapalniczki, rozpałka, sznurek, linki, zapięcie rowerowe do zabezpieczania kajaka na noc, worki na śmieci, płyn i gąbka do naczyń, duży pojemnik na wodę z kranikiem, 2 torby z prowiantem (6 chlebów, zupki błyskawiczne, konserwy, pasztety, serki topione, masło, dżem własnej roboty, płatki owsiane i ryżowe, 2 paczki mleka w proszku, kawa, herbata, cukier, pojemniczek na przyprawy), baniak 5 l wody, 4 półtoralitrowe butelki wody mineralnej (systematycznie dokupywane), pojemnik z ciastem spływowym, który dodatkowo służył jako stolik, pojemnik z pomidorami, którego wieczko służyło jako deska do krojenia, plecak ze sprzętem fotograficznym, wszelkiego rodzaju ładowarki i zapasowe baterie, magazyn energii wraz z baterią słoneczną, mapy i wydruki z trasą spływu.
  • Super tajny przepis na ciasto cytrynowe bez mąki dostępny jest pod tym linkiem.

Kilka zdjęć

Polecamy również

Komentarze są wyłączone.

Kto prenumeruje WIOSŁO, nie czeka!!

Prenumerata to gwarancja, że najnowsze WIOSŁO trafi do Twoich rąk tuż po wyjściu z drukarni.

Kalendarz KAJAKI 2025

Już po raz 21. wydaliśmy ścienny kalendarz kajakowy!

Copyright © 2025 WIOSŁO – Magazyn Kajakowy